Rozrusznik nie kręci - immobilizer?

[yoozef]

A jednak problem powraca, dobrze było przez wiosnę ale teraz już częściej nie odpala niż odpala. Trzeba lekko popchnąć na biegu i wtedy zakręci, czyli chyba jednak te szczotki się skończyły.
Popsikam jeszcze kontaktem w przekaźniki ale szykuję się do wymiany/regeneracji... Tylko jak ja go wytargam jak jakieś klucze specjalne potrzebne...

[yoozef]

Koledzy, dzwoniłem do dobrego elektromechanika, mówi że przy tych objawach to możliwe że się skończyło coś przy kole zamachowym i że on by od tego zaczął. On tego nie zrobi bo mówi że to do mechanika trzeba a on jest elektryk.
Jak się domyślam do tego trzeba zrzucić skrzynię? Poratujcie jakąś dobrą radą bo rączki opadają...

[danus77]

@yoozef sprecyzujmy:
1. Rozrusznik kręci - słychać charakterystyczny odgłos wiertarki ?
Jeśli tak to albo bendiks albo wieniec na kole. Jeśli nic nie słychać to mogła paść cewka elektromagnesu. Sprawdź czy dochodzi wogóle napięcie do niej.
2. Czy jak kręci to słychać dźwięk kleszczących się zębów?
Jeśli tak, to może być uszkodzenie bendiksu - wyrobione zęby lub nie wysuwa się całkowicie.
3. Samochód musisz przepychać na biegu ?
Jeśli tak to uszkodzony wieniec na kole, ale wtedy przy odpalaniu czułbyś szarpnięcia w wyniku braku kilku zębów.

[yoozef]

Właśnie rozrusznik nie kręci w ogóle. Jak go przepchnę na biegu, dosłownie porządnie bujnę, to odpala. Z tym że to się pogarsza, kiedyś większość razy odpalał na dotyk, a jak nie odpalił to wystarczyło go bujnąć i odpalał od razu, teraz trzeba się pobawić w bujanie trochę dłużej.

Jak już zakręci, to normalnie, odpala na dotyk, nic podejrzanego nie słychać.

Jest też taka opcja że bujanie jest tylko moją wymówką a odpala sam z siebie losowo, ale to chyba mało prawdopodobne?

- - - Updated - - -

Nosz cholera, już zgłupiałem. Danus, tak nie wprost zasugerowałeś że to jednak elektryka, stwierdziłem że dam belli jeszcze swoje 15 minut i dobrałem się znowu do bezpieczników na podszybiu.
Wcześniej popróbowałem odpalać i nasłuchiwać, po przekręceniu kluczyka nie było słychać kompletnie nic. Tzn. wiadomo jak biorę na zapłon to się załącza wszystko po kolei, ale jak zaczynam kręcić to totalnie nic. No to wziąłem się za te bezpieczniki.
Dostęp jest taki sobie ale wlazłem na silnik i rozgrzebałem tam wszystko. Oczyściłem styki i wypsikałem wszystko kontaktem. No i zgadnijcie co . Zaczęła palić małpa.
Wydaje mi się że wina jest po stronie tej takiej dziwnej diody w obudowie bezpiecznika, poniżej fotka.
Ona jest na wysokości drugiego czerwonego przekaźnika od strony prawego koła. Jak ją wymontowałem to auto kręciło ale nie zapalało, jak ją montowałem to nie kręciło. jak ją wypsikałem i wyczyściłem styki i gniazda to pali na dotyk.
Wie ktoś może co to za diodka, jaką rolę pełni w rozruchu auta? W razie czego profilaktycznie ją wymienię jak się dowiem co to jest i gdzie to dostać.

[danus77]

Poniżej paczuszka dla ciebie.
Na opisie schematów dioda opisana jest jako M11. Jest ona pokazana w drugiej części schematów pod przekaźnikiem J10. Wypinając ją zrobiłeś przerwę w obwodzie cewki przekaźnika J10, odcinając zasilanie większości czujników i wtrysków.
Jeśli dioda ta ma zwarcie, to może zakłócać pracę przekaźnika od rozruchu poprzez podniesienie napięcia na złączu jego masy, co powoduje zbyt małą różnicę potencjałów, aby go wyzwolić. Jeśli masz miernik, to możesz ją sprawdzić.

[yoozef]

Zrobiłem jazdę próbną i odpala bez problemów, nie wiem o co chodzi, chyba ta dioda jednak, bo poprzednio czyściłem tylko przekaźniki. Diodkę jutro zmierzę co tam się na niej odkłada, to jest jakiś Zener chyba?
Mam tylko zagwozdkę bo z tego co piszesz jakby się dioda wysypała to bym miał zwarcie permanentnie, a po moim pogmeraniu (wyciągnięcie, czyszczenie styków, montaż) wszystko działa. A z drugiej strony skoro nie było styku to było rozwarcie - wtedy powinien kręcić i nie zapalać (jak przy wyjętej diodzie). A on wcale nie kręcił.
No nic, będę miał na nią oko, na razie się wstępnie cieszę że zostało mi w kieszeni 400+ PLN bo już się szykowałem na wymianę rozrusznika i cholera wie czego jeszcze .

[danus77]

A ja mam przeczucie, że ta dioda to wielki zbieg okoliczności i tłumaczy tylko brak odpalania po jej wyjęciu. Coś mi się zdaje, że twój problem leży raczej w kablach pod tymi przekaźnikami. Przejrzyj to wszystko na spokojnie.

[yoozef]

Już zgłupiałem, to raczej rzeczywiście nie ta dioda. Sprawdziłem, nawet jak nie odpala to po przekręceniu kluczyka na diodzie jest normalnie spadek napięcia 0.7V (poprawny, jak to u diodek krzemowych). Sama dioda wygląda na sprawną, przewodzi w jedną stronę. Zresztą podmieniłem ją na podobną ze swoich zasobów i też nie odpalił.
A jak bujnę autem parę razy to w końcu odpala, co to może być za badziewie?...
Przekaźniki zamieniałem miejscami i bez zmian, więc to raczej też nie przekaźnik.

Edit: Acha, no i jak nie odpalał i wyjąłem diodę to też nie zakręcił, totalnie zero reakcji. Za dużo tu się przypadkowych rzeczy dzieje, najlepiej by było poczekać aż padnie do końca, ale wtedy może być trochę stresu.

Edit2: Koleś miał podobny problem:
http://www.alfaowner.com/Forum/alfa-...not-start.html
może to jednak ta masa silnika? Patrzyłem tam, niby przewód jest i nie wygląda jakoś nadzwyczajnie.

[kubicze]

przy kiepskiej masie silnika imo Ci nie zgaśnie, przynajmniej się z tym spotkałem przy aucie kolegi, zobacz na mierniku czy wtedy kiedy Ci nie odpala jest spadek na akumulatorze, jeśli tak to rozrusznik może się wieszać,

[yoozef]

Poprawiłem wczoraj górne mocowanie masy (to nad lewym kołem), oczyściłem styki i skręciłem na nowo. Póki co odpala bez problemów. Przewód masowy wygląda zdrowo, zresztą z tego co pamiętam mechanik mi go wymieniał jakiś rok temu. Jak nie odpali to sprawdzę z tym akumulatorem czy jest spadek.