A co to może być? Ewidentnie jest to ze sobą jakoś związane.
Rano podczas przyspieszania na dwójce, silnik jakby zaciął się na moment tak jakby przestał reagować na gaz, za chwilę puściło, samochód ostro skoczył do przodu i potem już jechał normalnie (jeżeli w ogóle można tu mówić o normalności). Zdarzyło się to już dziesiąty czy któryś raz, zawsze rano.
Dzisiaj nie było mrozu.